czwartek, 30 lipca 2009
rejsy morskie zaprowadzą Cię tam, gdzie wzrok nie sięga
Niesamowita przygoda, idealny wypoczynek, niezapomniane wspomnienia - to wszystko oferują rejsy morskie. Wielu ludzi nie zdaje sobie z tego sprawy. Ale trudno się dziwić, skoro w oczach większości osób aktywny wypoczynek na morzu postrzegany jest jako strata czasu i pieniędzy. W dzisiejszych czasach coraz więcej ludzi wybiera spędzanie wolnego czasu w... galeriach handlowych i hipermarketach! Rzeczywiście - nie ma ciekawszego miejsca do odpoczynku od pracy i problemów codzienności niż przebywanie w tłoku osób nastawionych na czysty konsumpcjonizm... Na szczęście jest kilku ludzi, którzy myślą inaczej i zamiast iść z tłumem i tym, co inny uważają za "słuszne", idą po wiatr - dosłownie i w przenośni. Moja recepta na ucieczkę od całego materialnego świata i na oderwanie się choć na chwilę od monotonnej rzeczywistości - wyprawa w rejs morski:) I nie mam tutaj na myśli bezczynnego wylegiwania się na jakiejś "łajbie" z płynem wysoko-procentowym w jednej dłoni, z komórka w drugiej i laptopem na kolanach, choć trzeba przyznać, że i takich amatorów rejsów morskich niestety nie brakuje. Jak w takich warunkach można odpocząć? Jak przy takim nastawieniu spróbować doznać trochę innych wrażeń? Na to pytanie nie udzieliłby odpowiedzi nawet sam wielki Chuck Norris... Rejsy morskie to idealna okazja to znalezienia wewnętrznego spokoju ducha, idealnego balansu pomiędzy tym, co ważne a tym co "prawie ważne" (jak zamiana nowego samochodu na nowszy, dużego telewizora na jeszcze większy itp). Prawdziwie przeżyty rejs morski może udzielić nam odpowiedzi na bardzo wiele pytań, których czasami jeszcze nie zdążyliśmy nawet zadać! Szczerze - sam zanim nie wziąłem udziały w pierwszym rejsie byłem do całej idei "rejsów morskich" nastawiony nieco sceptycznie.. Ale czego się spodziewać po osobie, które całe życie mieszka w górach i dla której dotychczas rejsy morskie kojarzyły się z Moby Dickiem i Piratami z Karaibów:) Dopiero pierwszy rejs uświadomił mi jak bardzo moje dotychczasowe myślenie było nie tyle błędne, co "zgodne z myśleniem innych". Spokój ducha z jakim wróciłem, dystans, który udało mi się osiągnąć (jako bonus) do tzw. problemów życiowych otworzył mi oczy. Rejsy stały się takim moim osobistym panaceum na wszystkie dolegliwości i już nie mogę się doczekać, gdzie następny rejs mnie zaprowadzi (ponownie dosłownie i w przenośni)...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz